czwartek, 2 marca 2017

Algieria - formalności

Dzisiaj chciałabym napisać o mojej najbardziej niezwykłej podróży. Pięć lat i parę miesięcy temu postanowiłam udać się do Północnoafrykańskiego kraju, gdzie dojazd możliwy jest wyłącznie dla osób które posiadają wizę. 

5lat temu, aby zdobyć wizę należało uiścić opłatę wynoszącą 240 zł, posiadać ubezpieczenie na 35 tys. euro, jedno zdjęcie paszportowe i zaproszenie od obywatela/obywatelki Algierii lub rezerwację w hotelu. Czas oczekiwania na wizę załatwianą samodzielnie to około 14 dni. Wiza jest ważna maksymalnie 30 dni i trzeba określić liczbę przejść przez granicę (jest to istotne, gdy przekraczamy ją w przejściach granicznych i myślimy o powrocie). Gdy już jesteśmy szczęśliwym posiadaczem wizy i stwierdzimy, że loty do Algierii są zbyt drogie i chcemy przekroczyć granicę przekraczając kraj sąsiedni nie łudźmy się, że Arabowie będą wiedzieć, jakie są procedury wobec Europejczyka przekraczającego granicę.

Przejścia wyglądają jak przychodnia NFZ, gdzie kolejki rozgoryczonych osób  rozproszone są w najbardziej nielogiczny sposób. Wszędzie walają się formularze podobne do tych, gdzie jest napisane: "określ przynależność do placówki Narodowego Funduszu i wybierz lekarza prowadzącego". Ale gdy w końcu zrozumiemy, że nasza psychika zaczyna już posługiwać się językiem francuskim celem dokonania wszelkich formalności, celnik sprawdzi naszą spostrzegawczość i zapyta "a gdzie ja mam przybić Pani pieczątkę", gdy nie odpowiemy i zaczniemy się wahać to po chwili konsternacji, uprzejmy pan zadzwoni do swojego przełożonego, który zdziwiony, że Europejka nie przyleciała samolotem, zadzwoni do prezydenta miasta Tebesssa i dowie się, że w prawym dolnym rogu wizy. Gdyby atrakcji było mało to obsługa punktu uświadomi sobie po pewnym czasie, iż należałoby sprawdzić zawartość bagaży. Chęci te mijają już po spojrzeniu na fragment rzeczy osobistych, które gorszą przyzwoitego muzułmanina. 

Następnie nikt nie wie o co chodzi, a jak nie wiadomo o co chodzi to pojawia się pytanie o kasę. trzeba określić ile i jakie dobra się wwozi. Zostaje się też pouczonym by pieniądze wymieniać wyłącznie w banku i nie wzbogacać czarnego rynku okradającego państwo.

I gdy już w końcu ma się nadzieje, że nastąpił koniec gehenny w 40C upale to pojawia się kolejny punkt, w którym należy się upewnić, czy przypadkiem nasze korzenie w którymś pokoleniu nie były żydowskie.

I oto przeszliśmy całe 20m, po 4h przeprawie. Jesteśmy w Algierii.