Marsaxlokk jest położona wokół malowniczej, rybackiej przystani, gdzie można kupić świeże ryby lub oliwki. Nas najbardziej w tej miejscowości zachwycił spokój, cisza, różnorodność barw oraz przychylność miejscowych.
Piękne widoki psuja odrobinę port oraz elektrownia, które nadają bardzo przemysłowy charakter wiosce.
Po przeciwnej stronie fortu znajduje się naturalne kąpielisko St. Peter's Pool. Droga do tego miejsca jest oznaczona znakami, niemniej jednak odnosi się wrażenie, że się zbłądziło lub ktoś przestawił oznaczenia, gdyż droga prowadzi przez opuszczone domostwa i pola. Na nasze nieszczęście po drodze minęliśmy uzbrojonego myśliwego, który nas nieco przestraszył. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że jedyną osobą, którą spotkam na bezludnych ścieżkach maltańskiej wioski, będzie uzbrojony mężczyzna ukryty za dwumetrowym murem. Zaczepiliśmy pana ze względu na niepewność, jaką wzbudzał w nas rodzaj drogi do tak turystycznego miejsca, opisywanego w licznych przewodnikach. A on, wspinając się na stopień zaprezentował nam broń i z niezbyt sympatyczną miną potwierdził, że idziemy w dobrym kierunku. Spotkanie dodało nam energii i na miejsce dotarliśmy kilka minut później, mijając po drodze (o dziwo!) automat ze schłodzonymi napojami na monety.
Warto zabrać ze sobą napoje, gdyż po drodze, poza wspomnianym automatem, nie uraczymy żadnego sklepu czy restauracji. Nad samym kąpieliskiem również nie było żadnego zaplecza, co wynagradzają dziewicze widoki tego miejsca. Do St. Peter's Pool dotarliśmy przed 10, dzięki czemu mogliśmy nacieszyć się tym miejscem w samotności.
Wracając z kąpieliska udaliśmy się do fortu Delimara, częściowo wykutego w skale. W latach 1982-2005 fort dzierżawił miejscowy rolnik, który hodował w nim świnie. Odbiło się to na jego stanie, dlatego też żałowaliśmy, że w piękną pogodę, której w Polsce brakuje, zmarnowaliśmy czas na odwiedzenie tak zaniedbanego miejsca. Stratę poniekąd wynagrodziły nam widoki zatok mijanych po drodze.
Przed powrotem do Sliema poszliśmy na obiad w centrum Marsaxlokk do restauracji przy uroczym kościele.
Restauracja nazywała się Duncan i serwowała najlepsze owoce morza, jakie jadłam na Malcie. Porcje, jak widać poniżej, są ogromne.
Marsaxlokk, Marsaskala jest godna odwiedzenia. Warto zarezerwować jeden dzień wakacji spędzanych na Malcie na odpoczynek w tym miejscu, z dala od zgiełku, hałasu i mnóstwa turystów...